27 marca 2018, 21:56
Rozdział 23 - Hiszpańska przygoda
Leżałam na plaży. Byłam dziwnie rozleniwiona. Jedyne, do czego byłam zdolna, to leżeć na ręczniku, przesypywać leniwie ziarenka piasku przez palce i o niczym nie myśleć... Lato jest cudowne. Kiedy tak człowiek wystawia skórę do słońca, czuje wokół samo ciepło, to nie może uwierzyć, że zaledwie kilka miesięcy temu marzł na przystanku, podskakiwał dla rozgrzewki i kładł się wieczorem do łóżka z zimnymi stopami. Kochałam lato, morze, plażę i dlatego czułam się teraz szczęśliwa.
Nagle, jak spod ziemi wyrósł przede mną przystojny chłopak o ciemnych oczach.
- What`s your name? - usłyszałam.
Spojrzałam na chłopaka, a on uśmiechnął się, jego uśmiech wydał mi się najsłodszy na świecie
- My name is Ola - odpowiedziałam.
Mój angielski ogranicza się tylko do pojedyńczych słówek, ale starałam się jakoś porozumieć z przystojniaczkiem.
- And you?
Okazało się, że mój znajomy jest Hiszpanem i ma na imię Joseph. Spytał, czy może się do mnie prysiąść. Zgodziłam się. Rozmowa nie bardzo się kleiła, w więc spytałam, czy miałby ochotę popływać.
- All right - usłyszałam.
*****************************************************************************************************
Woda była szafirowa i zimna Stałam na brzegu, rozkoszując się przygrzewającym słońcem, ale jakoś nie miałam ochoty dobrowolnie zamoczyć się w zbyt chłodnych falach Morza Śródziemnego, gdy tuż obok mnie, za pasem mokrego piasku miałam tyle cudownego ciepła.
Nagle ponownie obok mnie wyrósł Joseph. Nim zdążyłam zamoczyć stopy porwał mnie na ręce i lekko, jakbym w ogóle nic nie ważyła, niósł w stronę morza. Najwyraźniej miał zamiar urządzić mi kąpiel. Z całej siły chwyciłam go za szyję, krzyczałam, że nie chcę i coraz bardziej przywierałam do jego gorącego torsu. W pewnej chwili obydwoje wpadliśmy do zimnej wody. Byłam na niego wściekła, ale wystarczyło tylko jedno spojrzenie, a moja złość, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, minęła.
Nasze spojrzenia zetknęły się. Nagle Joseph pochylił się tak, jakby chciał mnie pocałować, ale gdy już miało to nastąpić, z całej siły chlusnęłam w niego wodą. Zaczęła się wielka wodna bitwa.
******************************************************************************************************
Minęło kilka dni, w ciągu których nie spotkałam Josepha. Niebo zasnute było białymi chmurami. Słońce pojawiało się rzadko, co raczej nie wróżyło udanego plażowania. Ruszyłam na spacer wokół miasta. Należało w końcu poznać uroki Palamos, poszukać miejsc wartych bywania.
Na razie znałam tylko ulicę pełną sklepów, restauracji, ciągnącą się w zdłuż plaży. Po ulicach przewalały się tłumy ludzi. Nagle (jakby moje przeznaczenie) przede mną znowu wyrósł znajomy przystojniaczek. Nie wiem, jak w takim tłumie zdołaliśmy się spotkać. Wiem, że to nie był zwykły przypadek. Mimo ogromnego ścisku, miałam przed sobą już tylko jego twarz, jego oczy i jego usta, które wyrzucały potok słów i którego absolutnie nic nie było w stanie zatrzymać. Z ogromu całkowicie niezrozumiałych dla mnie słów usłyszałam tylko "I love you". Mówiąc to, przesuwał delikatnie opuszkami palców po mojej szyji i chyba drżał. Zakręciło mi się w głowie i nie bardzo wiedziałam, co powinnam odpowiedzieć. I nawet nie zdążyłam nic zrobić, bo w tym momencie poczułam smak jego ust. Cudowny, słodki smak.
Ach jak on słodko całuje... Od tego dnia nie rozstawaliśmy się. Joseph był wspaniałym nauczycielem angielskiego, i dzięki niemu, w maksymalnym tempie zdąrzyłam nauczyć się języka tak, że w rozmowie nie miałam większych problemów. W dniu mojego wyjazdu oboje przysięgaliśmy sobie wierność, a łzy spływające nam po policzkach nawzajem suszylismy gorącymi pocałunkami.