Archiwum kwiecień 2018


Sekrety życia
Autor: perelkadg
30 kwietnia 2018, 21:59

Rozdział 66 - Pragnienie nowej miłości...

Nadal rozmyślałam o tym, co powiedzieć Januszowi. Z jednej strony chciałam dać mu szansę, a z drugiej... Już dawno poczułam, że nie jestem w stanie dłużej znieść dotkliwego smutku, który zagnieździł się w mojej duszy. Moje serce nie miało już sił, by cierpieć. Próba zapomnienia o Mariuszu sprawiała mi ból. A ja z całych sił próbowałam go ukoić.

    "Dam Mu szansę" - pomyślałam - "zasługuje na nią".

Kiedy przyszedł bez słowa pogładził mnie po głowie. Czułam dotyk jego dłoni i nie próbowałam nawet uniknąć tej pieszczoty.

    - Zostań dziś ze mną - powiedziałam.

    - Jesteś pewna, że tego chcesz? - zapytał.

    - Tak, ale potrzebuję czasu, by oswoić się z tym wszystkim. Nie mogę teraz...

    - Rozumiem. Ale będę cierpliwy.

 

Został, lecz nocował w pokoju gościnnym. Zasnął natychmiast, ja jednak długo nie mogłam zmrużyć oka. Jaki sens ma rozprawianie o miłości, skoro miłość posiada swój własny głos i mówi sama za siebie. Tamtej nocy milczenie pozwoliło zbliżyć się naszym sercom i poznać się lepiej. Moje serce usłyszało, co mówiło jego serce i poczuło się szczęśliwe. Chciałabym być jeszcze radosna, ciekawa życia, szczęśliwa. Przeżywać intensywnie każdą sekundę. Jak kiedyś dawać wiarę snom, umieć walczyć o swoje pragnienia. Kochać mężczyznę, który mnie kocha. Miłość jest zawsze nowa. I bez wględu na to, czy w życiu kochamy raz, dwa, czy dziesięć razy, zawsze stajemy w obliczu nieznanego. Miłość może nas pogrążyć w ogniu piekieł, albo zabrać do bram raju - ale zawsze gdzieś nas poprowadzi. I czas się z tym pogodzić, ponieważ jest Ona treścią naszego życia. Miłości trzeba szukać wszędzie, nawet za cenę długich godzin, dni, tygodni smutku i rozczarowań. Bowiem, kiedy wyruszymy na poszukiwanie miłości - ona zawsze wyjdzie nam naprzeciw. Moje serce powiedziało mi, że powinnam skorzystać z tej szansy.

Zasnęłam z uśmiechem...

******************************************************************************************************

Rano zauważyłam, że Jego oczy nabrały blasku. Był szczęśliwy i śmiał się z każdego, nawet drobnego głupstwa. Było w nim tyle radości, że zarażał nią wszystkich, którzy z nim rozmawiali.

    - Zawsze marzyłem, aby być z Tobą - powiedział

    - Wiesz dobrze, że i mnie wypełnia radość. Sprawiasz, że znów czuję się szczęśliwa. Dziękuję Ci za to.

Nie odpowiedział już. Wziął mnie tylko w ramiona i po raz pierwszy pocałował. A ja po raz pierwszy szczerze odwzajemniłam ten pocałunek.

*******************************************************************************************************

Od kilku dni czułam się jakoś dziwnie. Miewałam nudności i zawroty głowy. Myślałam, że to początek grypy. Poszłam więc do lekarza. Spojrzałam na zegarek. Była 9.00 rano. Musiałam koniecznie czymś się zająć, czymkolwiek, byle tylko zabić czas, który tak powoli płynął i oczekiwanie... Diagnoza lekarza brzmiała zaskakująco:

    - Pani choroba będzie trwała najwyżej 9 miesięcy. Oczekuje Pani dziecka. Gratulacje.

 

Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Z minuty na minutę ogarniała mnie coraz większa panika.

   "Mój Boże. To chyba sen. A więc los postanowił dać mi jeszcze jedną szansę. Nosiłam w sobie dziecko Mariusza - co do tego nie miałam wątpliwości. Człowieka, którego już nigdy w życiu nie zobaczę".

Poczułam łzy napływające mi do oczu. To były łzy szczęścia, a zarazem łzy strachu. Nie wiedziałam, jak Janusz przyjmie tą wiadomość, czy dalej będzie chciał być ze mną.

************************************************************************************************************

    - Byłam u lekarza.

    - Jesteś chora? - zapytał.

    - Nie, tylko... Powiem Ci, bo i tak wkrótce się dowiesz. Jestem w ciąży. To dziecko Mariusza.

 

Siedzieliśmy długo w milczeniu, trzymając się za ręce. Czytałam w Jego oczach, jak tysiące razy wyobrażał sobie tę chwilę i miejsce, w którym oznajmię Mu, że spodziewam się Jego dziecka. Pragnęłam mu powiedzieć "Tak", że przyjmę Go, ale brakło mi słów. Wiedziałam, że wisiało jednak nad Nim widmo odmowy, obawa, że mnie utraci.

    - Nadal chcesz być ze mną? - spytałam.

Ale On już nie odpowiedział. Podniósł się z miejsca, chwycił mnie za włosy i pocałował. Przyciągnęłam Go do siebie z całych sił. Wgryzłam się w Jego wargi i czułam Jego język w moich ustach. W tym krótkim pocałunku kryły się długie lata poszukiwań, rozczarowań, złudnych marzeń. Oddałam Mu Jego pocałunek z tą samą siłą. W tym pocałunku odżyły wszystkie chwile szczęścia, których w życiu zaznałam. Znów miałam ochotę żyć.

"Dzięki Ci Boże - pomyślałam - Dzięki Ci, bo moje życie zamarło, a Ty je wskrzesiłeś; bo miłość opuściła me serce, a Ty przywróciłeś mi jej łaskę".

Miłość powróciła do mnie pod postacią innego mężczyzny, z nowymi marzeniami i nową nadzieją.   

    - Twoja miłość jest dla mnie ratunkiem i przywraca mi moje marzenia - powiedziałam.

Sekrety życia
Autor: perelkadg
26 kwietnia 2018, 17:33

Rozdział 65 - ...???

Nigdy nie zdołam pokochać Janusza. Ale może to przeznaczenie. Może los chce, bym dała jeszcze szansę temu bezgranicznie zakochanemu we mnie facetowi.

    - Myślisz, że nasza córka chciałaby byśmy zaczęli wszystko od nowa? - zapytał.

    - Nie wiem. Ona o niczym nie wie. Nie mówiłam jej o śmierci Mariusza. Chociaż chyba powinnam to zrobić. On był dla Niej drugim ojcem. Ale z drugiej strony - ma szansę być jeszcze kiedyś matką. Nie mogłabym Jej zniszczyć tej nadziei.

    - Ona to zrozumie. Ale na pewno chciałaby Twojego szczęścia. Naszego...

 

Zamyśliłam się na chwilę. W głowie miałam wielki zamęt.

"Nie czuj się winna" - mówiłam sama do siebie - ostatecznie, jeśli jest zakochany, to jego zmartwienie".

************************************************************************************* **************

Być może Janusz rzeczywiście mnie kochał. Ale na pewno uda mi się przemienić tę miłość w coś innego, coś o wiele głębszego. "Jaka jestem śmieszna - pomyślałam - Przecież nie ma nic głębszego od miłości. W baśniach księżniczka całuje ropuchę, a ta zamienia się w pięknego księcia. Natomiast w życiu księżniczka całuje księcia, a On przeistacza się w ropuchę".

    - Niczego nie szukam - odparłam - ani mężczyzny, ani tym bardziej miłości.

"Przecież wiedziałam od razu - myślałam w duchu - wiedziałam, że cały mój świat dotychczasowy legnie w gruzach. Rozsądek ostrzegał mnie, ale serce nie posłuchało jego rad".

    - Posłuchaj raczej głosu swego serca - ciągnął dalej.

    - Właśnie dokładnie to robię - odpowiedziałam. I marzę, żeby jak najszybciej stąd wyjść. Nie czuję się tu dobrze.

    - Podziwiam Cię - odpowiedział - A także podziwiam walkę, którą toczysz z własnym sercem.

    - Jaką walkę?

    - Dajmy spokój - odrzekł.

 

Dobrze wiedziałam, co ma na myśli.

    - Nie łudź się - odpowiedziałam - Zresztą, jeśli chcesz, możemy o tym porozmawiać. Mylisz się, co do moich uczuć.

    - Nie łudzę się. Wiem, że mnie nie kochasz.

Jego słowa sprawiły, że poczułam się jeszcze bardziej zagubiona.

    - Ale będę o to walczył. W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które trzeba walczyć do samego końca.

 

Nie wiedziałam, co powiedzieć.

    - A Ty jesteś tego warta - zakończył.

Odwróciłam głowę. Przed chwilą czułam się niczym ropucha, teraz stawałam się na nowo księżniczką. "Chciałabym móc wierzyć Jego słowom - myślałam - niewiele by to zmieniło, ale przynajmniej nie czułabym się taka samotna i taka żałosna."

Przypomniałam sobie Jego wcześniejsze słowa: "Podziwiam walkę, którą toczysz z własnym sercem". Ale on się mylił. Już dawno rozprawiłam się ze swoim sercem. I na pewno nie pokocham tego, co niemożliwe. Już nigdy nikogo nie pokocham. Muszę się najpierw uodpornić na cierpienie.

Janusz podszedł do mnie i delikatnie mnie objął.

    - Właśnie zrozumiałem, jak bardzo mi Cię brakowało przez te wszystkie lata. Nie powinienem pozwolić Ci odejść.

    - Ale pozwoliłeś.

******************************************************************************************************

Wróciłam do domu sama. Musiałam poukładać sobie w głowie rozrzucone myśli. Tak niedawno bawiłam się z moim mężem w Paryżu, a dziś siedzę sama w pustym pokoju, opłakując Jego śmierć. Nie szczędziłam łez. Chciałam wylać z siebie cały smutek i cierpienie. I mimo tego, że nigdy nie odnaleziono ciała Mariusza, wiedziałam, że Jego już nie ma.

Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Otarłam łzy i ze spuchniętymi oczami poszłam otworzyć. Nie miałam ochoty na spotkania z ludźmi. Ale Karina wiedziała, że jej potrzebuję. Nie mówiła nic, tylko mnie do siebie przytuliła.

    - Pamiętasz, jak mnie pocieszałaś, gdy Mariusz po raz pierwszy się żenił? - zapytałam.

    - Pewnie. Myślałaś wtedy, że straciłaś Go na zawsze, tymczasem On nigdy nie przestał Cię kochać - odpowiedziała Karina.

    - No właśnie. Ale los dał nam nowa szansę, którą właśnie mi odebrał. Byłam z Nim szczęśliwa. Proszę Cię, przytul mnie.

 

Łzy na nowo popłynęły mi po twarzy.

    - Płacz, to Ci dobrze zrobi - powiedziała głaszcząc mnie po głowie - po pewnym czasie Twój ból ustąpi.

    - Nie, tym razem chcę umrzeć - powiedziałam łkając.

    - Natalia już wie? - spytała.

    - Nie, jeszcze nie - odpowiedziałam ocierając łzy.

    - Prędzej czy później będziesz musiała jej o tym powiedzieć.

    - Tak, wiem, ale nie mam pojęcia jak.

 

W tej samej chwili zadzwonił telefon. Karina odebrała słuchawkę.

    - To Natalia.

Nie miałam odwagi podejść do telefonu.

    - Sama jej o tym powiedz. Ja nie mogę.

 

Gdy moja córka dowiedziała się o śmierci Mariusza, natychmiast chciała wracać. Miała do mnie żal, że nie zawiadomiłam Jej od razu.

Sekrety życia
Autor: perelkadg
25 kwietnia 2018, 22:25

Rozdział 64 - Zaskakująca prośba...

Właśnie wtedy w moim życiu na nowo pojawił się Janusz. Spotkaliśmy się przypadkowo na ulicy. Szłam przed siebie, zupełnie bez celu.

    - Słyszałem o śmierci Twego męża. Bardzo mi przykro.

    - Dziękuję - przyjęłam kondolencje bez wyraźnego entuzjazmu.

    - A co u Natalii? - zapytał.

    - W porządku. Jest w Szwajcarii.

    - Słuchaj, niedaleko mam zaparkowany samochód. Może podjedziemy do jakiejś restauracji? Co Ty na to?

 

Serce wysyłało mi sygnały ostrzegawcze, których nie potrafiłam odczytać. W moich myślach zapanował chaos. Jednak zgodziłam się.

Podczas jazdy starałam się unikać rozmowy. Oparłam głowę o oparcie i przymknęłam oczy. Janusz niespodziewanie zatrzymał samochód i spojrzał mi w oczy. Nikt nie potrafi kłamać, nikt nie potrafi niczego ukryć, jeśli patrzy komuś prosto w oczy. A każda kobieta posiadająca choć odrobinę wrażliwości potrafi czytać z oczu zakochanego mężczyzny. Nawet jeśli przejawy tej miłości bywają czasem absurdalne.

Nigdy w życiu nie przyszłoby mi do głowy, że po tylu latach pamięć o nas w nim przetrwała. Po raz pierwszy i ja spojrzałam na Niego bez uciekającego wzroku. Nie mogłam, a może nie chciałam uwierzyć w to, co się teraz działo.

Wysiadłam z samochodu i oparłam się o maskę. Patrzyłam beznamiętnie na spustoszałą ulicę. Starałam się o niczym nie myśleć. Wyskoczył z samochodu i stanął obok mnie.

    - Pragnę, abyś zgodziła się zostać moją żoną - poprosił - Ale jeśli odmówisz, zrozumiem to.

Zaskoczył mnie swoją prośbą.

    - Zdajesz sobie sprawę z tego, o co mnie prosisz? - zapytałam.

    - Całkowicie - odpowiedział.

********************************************************************************************************

Bywa czasem, że ogarnia nas bezgraniczne uczucie smutku, którego nie potrafimy opanować. Spostrzegamy, że magiczna chwila tego dnia dawno już minęła, a my jej wcale nie wykorzystaliśmy. A wtedy życie jakby ukrywa przed nami cały swój urok.

Świat wokół mnie nabrał jaskrawych barw. Po raz pierwszy uśmiechnęłam się, bo był to naprawdę całkiem odmienny wieczór. Pierwszy od wielu lat, którego z góry nie zaplanowałam. "Przecież to tylko sen, który zaraz pryśnie" - pocieszałam się. "Ale jak długo jeszcze mogę to przeciągać?"

    - Taka miłość jak ta nie może istnieć, chyba że w bajkach dla dzieci. Bo w prawdziwym życiu miłość musi być możliwa - powiedziałam Januszowi.

    - Ale ja Cię naprawdę kocham. Nawet jeśli nie jest to od razu wzajemna miłość, zdoła przetrwać jedynie wtedy, jeśli istnieje iskierka nadziei - choćby najmniejsza, że zdobędziemy z czasem ukochaną osobę. A reszta jest czystą fikcją - odpowiedział.

    - Gdyby miłość była prostą sprawą, moglibyśmy iść teraz przytuleni do siebie, a słowa piosenki opowiadałyby historię naszej miłości - powiedziałam.

    - Przecież może tak być.

    - Nie. Już nigdy nie będę z żadnym mężczyzną.

Sekrety życia
Autor: perelkadg
24 kwietnia 2018, 22:19

Rozdział 63 - Szczęście nie trwa wiecznie...

Nie chciałam wracać do domu. W Paryżu było mi tak dobrze, że wolałabym tam zostać na zawsze. Nie przerażała mnie perspektywa tego, że słabo znam język. Byłam tam z moim mężem i tylko to się liczyło. Z dala od kłopotów, zmartwień.

Niestety, wszystko co piękne zbyt szybko się kończy. Tak też nasze szczęście prysło jak bańka mydlana.

Była już jesień. Liście spadały z drzew.

W miesiąc, po powrocie z Paryża, gdy wieczorem wracał z pracy mój mąż, był wypadek...

Nigdy nie zapomnę twarzy policjanta, który przyszedł zawiadomić mnie o Jego śmierci. Czułam wtedy, jak ziemia usuwa mi się spod nóg. Zemdlałam...

********************************************************************************************************

Ach, gdybym tak mogła wyrwać serce z mojej piersi i wrzucić je w nurt rzeki... Wtedy nie byłoby więcej bólu, ani tęsknoty, ani wspomnień. Płakałam...

Chłód sprawił, iż czułam delikatny dotyk spływających po mojej twarzy łez. Niech moje łzy popłyną hen, daleko, aby mój ukochany nie dowiedział się nigdy, że płakałam z Jego powodu.

Jeszcze we mnie tkwi wspomnienie owej magicznej chwili, momentu, w którym jedno "tak" lub jedno "nie" mogło całkowicie odmienić mój los. Zdawać by się mogło, że wydarzyło się to bardzo dawno temu. A przecież upłynęło zaledwie dwa miesiące, od kiedy na nowo odnalazłam szczęście i zaraz potem je utraciłam. Śmierć odebrała mi Mariusza... Być może miłość postarza nas czasem, albo odmładza, kiedy po młodości nie ma już śladu. Ale jak zapomnieć tamte chwile?

Piszę, aby przemienić smutek w tęsknotę, a samotność we wspomnienia. Jak mam dalej żyć bez męża?

Ktoś czasami mawiał:

"Tylko niekiedy szczęście bywa darem, najczęściej trzeba o nie walczyć. Magiczna chwila dnia pomaga nam dokonywać zmian, sprawia, iż ruszamy na poszukiwanie naszych marzeń. I choć przyjdzie nam cierpieć, choć pojawią się trudności, to wszystko jest jednak ulotne i nie pozostawi po sobie śladu".

Wieczór był chłodny i właściwie nie wiedziałam, co mam ze sobą począć do następnego dnia. Życie już się dla mnie skończyło. Kiedy zmarła Paulinka, Mariusz był moim oparciem, teraz właściwie nie mam już nikogo.

Natalia wyjechała do Szwajcarii. Nie zawiadamiałam jej o wypadku mojego męża.

Jeśli teraz zrezygnowałaby z leczenia... To była jej ostatnia szansa.

Kilkanaście lat temu wróżka przepowiedziała mi, że wiele wycierpię w życiu. Ale odkąd wyszłam za mąż za Mariusza, przestałam wierzyć w jej słowa.

"Jego miłość pozwoli mi zwalczyć każde cierpienie" - myślałam wtedy.

Ale Jego już nie ma... Odszedł na zawsze...

 

Jakże chciałabym umrzeć, by tam, w Niebie połączyć się z Nim. Tam, w Krainie Wiecznej Szczęsliwości nie zabrakłoby nam niczego. Przy życiu najbardziej trzyma mnie myśl, że mogę w każdej chwili odejść. Tabletek mam dostatecznie dużo...

Sekrety życia
Autor: perelkadg
22 kwietnia 2018, 21:48

Rozdział 62 - Paryż - miasto miłości...

Po tych przeżyciach potrzebowałam chwili odpoczynku. Musiałam trochę odetchnąć.

    - Kochanie, co byś powiedziała na pewną propozycję? - zapytał Mariusz.

    - Jaką?

    - Byłem dzisiaj w biurze podróży i wybrałem pewną ofertę.

    - Powiedz wreszcie jaką! - powiedziałam ożywiona.

    - Co byś powiedziała na tydzień w Paryżu? To by była nasza druga podróż poślubna.

    - Poważnie? A czy możemy sobie na nią pozwolić?

    - O to się nie martw. Załatwiłem kredyt.

    - Cudownie! Jesteś kochany.

 

Natychmiast rzuciłam się mu na szyję i ucałowałam Go.

"Cudowny tydzień w Paryżu tylko z moim mężem" - pomyślałam.

Ostatnio byłam tam na obozie młodzieżowym. Przypomniałam sobie wszystkie spędzone tam chwile i zrobiło mi się trochę żal. Z uśmiechem wspomniałam tego chłopaka poznanego w autokarze - Tomka. Ciekawe, co u niego słychać? Czy mnie jeszcze pamięta...?

 

Podróż samolotem trochę mnie przerażała. Ze strachem pomyślałam o licznych wypadkach, o których często było słychać. Ale wiedziałam, że tym razem nic już się nie wydarzy. Przyrzekłam sobie, że więcej nie będzie w moim zyciu łez. Za dużo ich wylałam.

Widok z wieży Eiffla był piękny. Był czerwiec, o tej porze roku zazwyczaj w Paryżu zaczynał się sezon urlopowy. Po mieście spacerowało mnóstwo ludzi.

    - Wiesz, że pierwszy raz jestem tu będąc naprawdę zakochana?

    - Naprawdę?

    - Hmm.

    - W takim razie ja też - odpowiedział - a co powiesz na jeszcze jedną niespodziankę?

    - Jeszcze jedną? Ile masz ich jeszcze w zanadrzu?

    - Oj, nie dasz rady zliczyć...

    - Przy Tobie zniosę wszystko - odpowiedziałam.

    - Zarezerwowałem kolację w hotelu Ritz.

    - Przecież to najdroższy hotel w Paryżu.

    - Owszem, ale chciałem, by ten tydzień był tylko dla nas. Zasłużyliśmy na to. Będziemy tam sami.

    - Sami? Wykupiłeś salę tylko dla nas? Ale jak to zrobiłeś?

    - Mam swoje sposoby. Tak się złozyło, że w tym hotelu pracuje mój przyjaciel. Pogadał z szefem.   

    - Czy ja już Ci mówiłam, że jesteś kochany?

    - Z tysiąc razy, ale chętnie usłyszę to jeszcze raz.

    - Jesteś kochany. Tak bardzo Cię kocham! 

    - Ja Ciebie też.

 

Ten wieczór rzeczywiście był wspaniały. Przetańczyiśmy całą noc. Następną niespodzianką, jaką Mariusz przygotował dla mnie był przelot balonem nad miastem. Widok z lotu ptaka był niesamowity. Mój mąż wspaniale zaplanował ten tydzień. Robił wszystko, co w jego mocy, by mnie zadowolić.

Na koniec naszego pobytu zabrał mnie do Disneylandu. Wspólna jazda na karuzelach sprawiła, że poczułam się znów młoda.

Ostatniego dnia zostaliśmy w hotelu. Kochaliśmy się wówczas długo i namiętnie. Jego pocałunki jak dawniej doprowadzały mnie do ekstazy. Czułam wielkie pożądanie. Było dokładnie tak samo, jakbyśmy dopiero wczoraj się pobrali.