Sekrety życia
27 marca 2018, 20:54
Rozdział 22 - I znów rozczarowanie...
To byłoby niemożliwe, gdyby moje szczęście trwało dłużej niż 4 miesiące. Nie liczę tu Mariusza, bo jeśli zsumować dni naszego kontaktu, to właśnie by tyle wyszło.
Jeszcze nie tak dawno pisałam, że moja znajomość z Adamem kwitnie, a tu trach... Wszystko sie rozpadło jak domek z kart. I to po raz kolejny.
Któregoś dnia, nie mogąc się już doczekać telefonu od Adama, zadzwoniłam, by dowiedzieć się co jest grane. Nie wiedziałam, na czym stoję, więc postanowiłam wyjaśnić z nim tą sytuację. Spytałam się go wprost: "W prawo, w lewo czy prosto w drzewo?" Czy chce kontynuować znajomość?
Adam stwierdził, że to jest bardzo trudne pytanie, ale po długim namyśle odpowiedział, że NIE, bo nie ma na to czasu. Takiej odpowiedzi przyznam szczerze, jeszcze się nie spodziewałam. To było jak porażenie piorunem. Poczułam ukłucie w sercu, bo Adam zachował się no może w trochę lepszy sposób niż Mariusz. Miał jednak odwagę przyznać, że nie ma na to ochoty. Ale przyznam się też do tego, że odczułam pewną radość z tego, że nie wiem, jak wygląda. I że on nie wie, jak ja wyglądam. To jeden plus w tej sprawie. Dzięki temu nie cierpię, tak jak za poprzednim razem. Stało się to dokładnie w cztery miesiące od pierwszego telefonu.
******************************************************************************
Tego samego dnia również Karina zakończyła znajomość z Michałem. Oni mieli trochę więcej wspólnych chwil spędzonych przy słuchawce telefonicznej. Właśnie mijał rok. Wszystko to stało się przez Izę (kochankę Michała), o której pisałam wcześniej.
Po tych rozmowach obydwie o mało nie dostałyśmy apopleksji. Zaczęłyśmy wyzywać chłopaków od... Nie muszę chyba wymieniać tych dość brzydkich wyrazów. Wspomnę tu tylko o tym, że próbowałyśmy wymyśleć jakąś dobrą trutkę na ten męski gatunek homo sapiensów, czyli ludzi rozumnych. Choć prawdę mówiąc, nie jestem pewna, czy są w stanie w ogóle o czymkolwiek myśleć. Ich kurze móżdżki raczej nie nadają się do tych celów.
Na dodatek Janusz, który od kilku dni znów zaczął za mną łazić tak zaczął mnie wkurzać, że już nie mogę go znieść. Każdego dnia słyszałam po milion razy, jak bardzo mnie kocha, tęskni i nie może beze mnie żyć. Nie mogłam już tego dłużej słuchać.
Tamtego dnia naprawdę zaczęłam nieznosić facetów. Nie było wyjątków. Wszystkich najchętniej wyprawiłabym na tamten świat, ale wiem, że jednak po jakimś czasie przeszłoby mi
i żałowałabym, że nie ma ich na świecie.
(normalnie Seksmisja)...
Bez nich bowiem, ciężko jest kobiecie bez wsparcia i męskiego ramienia w trudnych chwilach. Kiedy kładłam się spać, nie mogłam powstrzymać łez, które same napływały mi do oczu.
***********************************************************************************
Po raz kolejny przełamałam dumę i postanowiłam (już na spokojnie) jeszcze raz porozmawiać z Adamem. Mimo tego co mi powiedział w naszej ostatniej rozmowie, mimo bólu, jaki mi sprawił swoimi słowami, czułam potrzebę usłyszenia jego głosu. Pomógł mi w tym Michał. To on namówił mnie do tego. Sama pewnie nie zdobyłabym się na to. Wiedziałam, że Adam nie chciał mnie zranić swoim zachowaniem, choć to jest pewną wadą facetów, że oni jednak nie mogą żyć bez krzywdzenia dziewczyn. To jest ich tzw znak umowny.
Wracając do tematu - Adam bardzo ucieszył się z mojego telefonu, przyznał, że nie spodziewał się, że jeszcze kiedykolwiek zadzwonię. Rozmawialiśmy niedługo, ale to mi wystarczyło, bym poczuła się o wiele lepiej. Ale nie na długo. Nie mam do niego zaufania i wiem, że jak Adam coś obieca, to nie zawsze to spełnia. Obiecał zadzwonić na drugi dzień, ale minęło już 3 tygodnie, a telefon milczy.
Rozumiem jednak, bo są wakacje, a on miał jechać gdzieś na wczasy. Ja też nie siedziałam w domu i już 3 dni po telefonie do Adama wyjechałam na zwiedzanie świata. Czekała mnie cudowna przygoda w Hiszpanii, w mieście Palamos, gdzie zawsze świeci słońce a rzadko pada deszcz.
Dodaj komentarz