Najnowsze wpisy, strona 5


Sekrety życia
Autor: perelkadg
11 kwietnia 2018, 13:21

Rozdział 45 - Fałszywe złudzenia

Miała nadzieję, że Krzysiek nigdy nie dowie się o tym, co zaszło między nią a Przemkiem.

W dalszym ciągu miała potworne wyrzuty sumienia, dlatego postanowiła ostatni raz spotkać się z kochankiem. Poszła do niego do mieszkania. Mężowi powiedziała, że idzie na spacer.

Przemek przyglądał jej się z zachwytem. Rozwiane przez wiatr złote włosy, rozchylone usta, na wpół opuszczone powieki. Była taka piękna. Nagle zapragnął znaleźć się blisko niej. Najbliżej, jak to tylko było możliwe. Prawie czuł oplatające go szczupłe uda, jej pot na swojej skórze...

Poruszył się niespokojnie.

    - Do licha. Dlaczego muszę wyjeżdżać?

    - Jak to musisz wyjeżdżać? - zapytała.

    - Niestety. Wracam na stałe do Nowego Jorku.

    - To żart w całkowicie złym stylu. Proszę, powiedz, że to żart.

    - Niestety - spojrzał na nią najczulej jak potrafił - Za dwie godziny mam samolot.

    - To wszystko, co masz mi do powiedzenia? A co z nami?

Karina czuła jak łzy zaczynają napływać jej do oczu.

    - Po tym wszystkim, co się stało, od tak sobie mówisz mi, że wyjeżdżasz? Jak możesz?

    - Kasiu, Ja naprawdę nie chcę tego, ale sama powiedziałaś, że masz męża, chcesz być kochana. Ja nie chcę Ci niszczyć tego świata, jaki sobie ułożyłaś.   

    - Za późno. Już go zburzyłeś. Dlaczego nie powiedziałeś mi tego od razu?

 

Rzuciała się na niego z pięściami.

    - Wykorzystałeś mnie. Pobawiłeś się, a teraz porzucasz - wycedziła ze złością.

    - Przykro mi. Naprawdę nie chciałem, uwierz mi.

Nienawidziła go teraz bardziej niż kiedykolwiek. Nienawidziła go za tę czułą chwilę, za to, że żerował na jej uczuciach, bawił się nią, a najbardziej za to, że sama tak bardzo mu zaufała.

Czym prędzej odwróciła się od niego i zaczęła uciekać. Chciał ją dogonić, zatrzymać, ale nie pozwoliła mu na to.

Sama nie wiedziała, jak długo spacerowała po mieście. Nie chciała wracać do domu, bo czuła, że Krzysiek od razu pozna, że coś się stało. Nie mogła na to pozwolić.

Przystanęła koło przydrożnego baru i podniosła zapłakane oczy. Nie myślała nawet o dziecku, tylko weszła do środka. Na chwilę, by choć trochę się uspokoić. Usiadła przy barze i zamówiła drinka. Potem drugiego i trzeciego. Po chwili poczuła się lekka, przestała myśleć.

Aby zagłuszyć narastający ból, zamówiła jeszcze butelkę szampana. Usiadła przy stoliku i powoli zaczęła sączyć. Miała nadzieję, że w ten sposób pozbędzie się tego bębniącego w jej uszach głosu, zapomni o tym, że zdradziła swojego męża.

 

Do domu wróciła ok. 2.00 w nocy na dość mocno chwiejnych nogach. Kiedy zobaczyła Krzyśka miała ochotę przyznać się do wszystkiego, ale on na szczęście nie wymagał wyjaśnień.  Podszedł tylko do niej, wziął na ręce i zaniósł do łóżka.

Sekrety życia
Autor: perelkadg
08 kwietnia 2018, 22:01

Rozdział 44 - Miłosna ekstaza

Lata małżeństwa wcale nie przygotowały Kariny na spotkanie z ustami, które rozpalały jej całe ciało, z dłońmi, które doprowadzały ją do zapamętanej ekstazy. Nic, co do tej pory przeżyła nie przygotowało jej na przyjęcie takiej rozkoszy, jaką dał jej Przemek. Jego silne, zaborcze usta budziły w niej tak wspaniałe odczucia. Zdawało jej się, że rozpłynie się jak woskowa świeca trawiona ogniem jego namiętności.

Nie minęło nawet kilka sekund, a już oboje byli nadzy, a ich pośpiesznie zerwane ubrania leżały w nieładzie na dywanie. A kiedy jej kochanek wszedł w nią, prowadząc na szczyt ekstazy, czuła, że panuje nie tylko nad jej ciałem, ale także nad duszą, sercem, każdą najmniejszą nawet cząstką jej osoby.

Później, gdy leżała zmęczona i bezwolna w jego ramionach poczuła, że coś się w niej zmieniło, nagle i nieodwracalnie. Dzięki Przemkowi przeżyła prawdziwą namiętność i ekstazę.

Było to nieporównanie piękniejsze niz umiała to sobie kiedykolwiek wyobrazić. Zastanawiała się, jak w ogóle mogła do tej pory żyć. Jak udało jej się przetrwać bez niego tyle lat? Dzięki niemu stała się w pełni kobietą.

Nagle rozpłakała się. Sama nie rozumiała czemu płacze, skoro czuje w sobie tak ogromny spokój.

    - To ze szczęścia czy smutku? - spytał całując ją delikatnie.

    - Ze szczęścia - wyjąkała przez łzy i roześmiała się nagle.

    - Ja też czuję się bardzo szczęśliwy - wyznał jej.

    - Nigdy przedtem nie miałam romansu - powiedziała patrząc mu w oczy.

 

Całował ją delikatnie i znów miała wrażenie, że jej ciało budzi się pod elektryzującym dotykiem jego ust. Kochali się znowu w sposób jeszcze doskonalszy niż poprzednio. Zasypiając w jego ramionach wiedziała już, że pragnie pozostać z nim na zawsze.

Spotykała się z nim aż do przyjazdu Krzysztofa. Dopiero po jego powrocie zaczęły ją męczyć ogromne wyrzuty sumienia.

    - Co Ci jest? - spytał Krzysiek patrząc w jej smutne oczy.

    - Nic, bardzo boli mnie głowa, to wszystko.

 

Wzięła tabletkę i położyla się do łóżka. Kiedy jej mąż chciał się z nia kochać wykręciła się złym samopoczuciem.

    - Kochanie, co się dzieje? Odkąd przyjechałem zachowujesz się bardzo dziwnie. Czy coś Ci dolega? Może jesteś chora?

    - Nic mi nie jest, uwierz mi wreszcie.

Odwróciła się na drugi bok nie mogąc spojrzeć Krzyśkowi w oczy.

"Mój Boże, gdybyś tylko wiedział... Gdybyś się tylko domyślał co Ci zrobiłam..." - myślała - Zdradziłam Cię w naszej sypialni i na dodatek w naszym łóżku..."

Sekrety życia
Autor: perelkadg
08 kwietnia 2018, 21:19

Rozdział 43 - Lustrzane odbicie

Po powrocie do domu nie mogła przestać myśleć o Przemku. Nie wiedziała, co się z nią dzieje. "Czy to możliwe, bym zakochała się w Przemku? - myślała.

Zaraz potem pomyślała o mężu.

"Czy można kochać dwóch facetów naraz?"

Kilka dni później Krzysztof wyjechał na kilka dni na delegację służbową do Krakowa. Wiedziała, że nieprędko wróci. Nie miała pojęcia, co robić. W końcu sięgnęła po słuchawkę telefonu...

    - Halo?! - Cześć Przemek. Mówi Karina.

     - Cześć. Wiedziałem, że zadzwonisz. Czułem to po Twoim spojrzeniu na dworcu.

     - Naprawdę? - Wiem, że nie możesz przestać o mnie myśleć.

     - Doprawdy?

     - Tak, bo ja też nie przestałem myśleć o Tobie. Dzięki Tobie poczułem nową chęć do życia.

 

Umówili się na spotkanie u niej w domu. Po godzinie zjawił się punktualnie pod jej drzwiami.

Gdy mu otworzyła, wręczył jej bukiet czerwonych róż i pocałował w rękę.

     - Hmm, co za dżentelmen - odparła.

Gdy pili kawę siedząc w milczeniu, Przemek cały czas nie tracił z niej oczu. Czasami bała się jego wzroku, ponieważ przechodził przez nią jakiś dziwny dreszcz.

W pewnej chwili podszedł do niej, chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie. Wpatrywał się w nią tak intensywnie, że przez chwilę zastygła w bezruchu jak zahipnotyzowana.

Potem poczuła jego usta na swoich wargach. Taki sam jak wtedy, gdy żegnali się w pociągu jadącym do Łeby. Pocałunek ten trwał króciutko. Kiedy ją puścił, odsunęła się drżąc lekko na całym ciele. Serce biło jak oszalałe, czuła jak ogarnia ją całą ciepło tego pocałunku.

    - Przemek, co my robimy? - spytała przerażona - Ja nie mogę, nie chcę...

    - Wiesz , że to nieprawda. Pragniesz tego tak samo, jak ja - odpowiedział.

    - Przyznaję, coś szalonego ciągnie mnie ku tobie, ale w prawdziwym związku szukam czegoś innego, znacznie poważniejszego.

    - Czego?

    - Chcę być kochana. A Ty mnie nie kochasz. A ja kocham mojego męża.

    - Miłość - wzruszył ramionami - to tylko puste słowo! Gdybyś naprawdę go kochała, nie chciałabyś bym tu był.

    - Mylisz się - powiedziała łagodnym głosem - Miłość, to związek dwojga ludzi, których łączą te same sprawy, którzy wyznają te same wartości, dzielą ze sobą życie.

    - A czy Ty chciałabyś dzielić ze mną resztę życia? - zapytał.

 

Nie mogła mu odpowiedzieć na to pytanie. Wiedziała, że robi duży błąd, ale nie mogła temu przeszkodzić Jakaś niewidzialna siła pchała ją do niego...

Później słowa przestały się liczyć. Jedyne co istniało, to dzika, pierwotna eksplozja, która wstrząsnęła obojgiem.

Sekrety życia
Autor: perelkadg
06 kwietnia 2018, 14:48

Rozdział 42 - Wspomnienia z pociągu...

Tymczasem Karina wracała pociągiem do swojego domu do Bydgoszczy.

Nie lubiła tego typu transportów od czasu pamiętnego wyjazdu do Gdańska.

Wtedy właśnie poznała Przemka.

Była już noc, ale wspomnienia nie pozwalały jej na zmrużenie oka.

Wyszła na korytarz, by pooddychać świeżym, chłodnym powietrzem. Nagle poczuła na sobie obcy wzrok. Odwróciła głowę i ujrzała przystojnego mężczyznę, wysokiego o silnie rozbudowanej klacie. Mężczyzna przyglądał się jej, aż poczuła się trochę niepewnie.

Już chciała wrócić do swojego przedziału, gdy ów mężczyzna zaczepił ją.

      - Przepraszam Panią, czy my się przypadkiem nie znamy?

 

Dopiero teraz spojrzała na niego uważniej. Tak, to był ON. Przemek.

       - Rzeczywiście - odpowiedziała -

          Spotkaliśmy się kilka lat temu podczas mojej podróży do Gdańska.

          Ty zdaje się jechałeś do Łeby?

          - Zgadza się. Nigdy nie zapomniałem tych oczu, a jeszcze bardziej tego pożegnalnego pocałunku.

         - Dlaczego nie zadzwoniłeś do mnie? - spytała Karina.

         - Może wyda Ci się to śmieszne, ale zapomniałem twój numer telefonu, a nie mogłem Cię odnaleźć, ponieważ nie znałem twojego nazwiska i adresu. Podałaś mi tylko swoje imię. Przepraszam. Co robiłaś przez ten czas?

Opowiedziała mu o wszystkim, co się wydarzyło w ostatnich latach i właśnie gdy miała mu powiedzieć o Krzysztofie, zamilkła. Może poczuła, że nie chce w tej chwili mówić mu o swoim życiu uczuciowym, ale było to nieuniknione, bo właśnie ją o nie zapytał.

       - Jak to możliwe, że taka piękna kobieta jest sama?

       - Nikt nie powiedział, że jestem sama. To, że w tej chwili jadę sama nie oznacza, że nie jestem z nikim związana - odpowiedziała - mam męża.

      - Ach tak!

      - Opowiedz teraz, co się działo z Tobą. Co Ty robiłeś?

      - A co tu opowiadać. Skończyłem studia i niedługo potem ożeniłem się. To wszystko.

 

To nie było jednak wszystko. Ukradkiem zerknęła na jego dłoń, na której lśniły dwie obrączki.

       - Czy to znaczy, że nie jesteś teraz żonaty? - spytała.

       - Dlaczego o to pytasz?

       - Masz dwie obrączki na palcu, a nie powiesz mi chyba, że masz dwie żony?

       - Nie, moja żona nie żyje. Zmarła na białaczkę.

       - Przykro mi - wyszeptała, a w jej oczach malowało się współczucie.

 

Karina zauważyła, że Przemek bardzo cierpiał po stracie żony.

 "Musiał ją bardzo kochać"- pomyślała.

Zbliżała się stacja w Bydgoszczy. Spojrzała na zegarek. Była 3.00 w nocy.

Jakie było jej zdziwienie, gdy dowiedziała się, że Przemek także wysiada na jej stacji.

      - Czy będzie wielkim nietaktem, gdy zaproszę Cię do mnie na kawę?

       - O 3.00 w nocy?

Miała na to wielką ochotę, ale w porę oprzytomniała.

"co ja robię. Przecież kocham Krzyśka. Dlaczego nie mam ochoty rozstać się z Przemkiem?" - pomyślała.

       - Może lepiej nie - odparła.

       - Do niczego nie chciałbym Cię zmuszać, wiem, że masz męża.

       - I córeczkę... Ma 2 latka.

       - W takim razie przyjmij moją wizytówkę. Znajdziesz na niej mój adres i telefon. Może kiedyś zmienisz zdanie.

Kiedy się żegnali zapragnęła. by wziął ją w ramiona i całował tak długo, aż przekona ją..., że powinna pójść do niego...

Sekrety życia
Autor: perelkadg
06 kwietnia 2018, 14:09

Rozdział 41 - Cudowna noc

Kiedy nadszedł dzień wyjazdu mojej przyjaciółki miałam wrażenie, że znowu tracę coś cennego. Nie chciałam, by wyjeżdżała, skoro w młodości nie rozstawałyśmy się na dłużej niż tydzień. A co dopiero na kolejne kilka lat. Na szczęście Karina zauważyła mój smutek i wyznała mi coś, co miało być dla mnie niespodzianką. Wkrótce wracają tutaj wszyscy razem na stałe.

   - Mam dość życia w Bydgoszczy z dala od rodziny i przyjaciół. Tam też mam dużo znajomych, ale  to nie to samo, co rodzinne miasto - odpowiedziała

    długo rozmawiałam o tym z Krzyśkiem, a On to zrozumiał. Jemu też jest trudno stamtąd wyjeżdżać, ale tak długo go o to prosiłam, że wreszcie ustąpił.

 

W tym momencie obie usłyszałyśmy gwizdek nadjeżdżającego pociągu. Uścisnęłyśmy się na pożegnanie, a potem patrzyłam jak pociąg szybko oddala się z peronu.

Po powrocie do domu zastałam elegancko nakryty stół do kolacji, romantyczny nastrój płonących świec, czerwonokrwiste róże w wazonie. Z pokoju wyłonił się Mariusz - przystojny jak zawsze, ubrany w granatowy garnitur i pachnący tą zniewalającą wodą kolońską, którą dostał ode mnie na naszą rocznicę ślubu.

Zapytałam gdzie są dzieci. Odpowiedział, że zadbał o to, by dzisiejszej nocy być ze mną sam na sam.

       - Nareszcie jesteśmy sami. Możemy spokojnie dokończyć to, na czym skończylismy.

Poprosiłam go o chwilę cierpliwości. Założyłam na siebie moją najpiękniejszą sukienkę z seksownym dekoltem. Mariusz zbliżył się do mnie i dotknął mojej twarzy. Czułam ciepło dłoni, która delikatnie gładziła mój policzek. Westchnęłam cichutko, rozkoszując się jego pieszczotą i marząc by trwała jeszcze bardzo długo. Szorstkim czubkiem palca lekko powiódł wzdłuż mojej szyi, rozpalając zmysły. Westchnęłam głęboko i oplotłam go ramionami unosząc twarz do pocałunku. Nasze usta spotkały się w długim, zaborczym pocałunku, rozchyliłam wargi... Pocałunki były cudowne, oszałamiająco namiętne i gorące. Pominęliśmy jedzenie kolacji od razu przystępując do deseru.