Sekrety życia
23 marca 2018, 21:03
Rozdział 8 - Wieczorne rozmyślania przy kominku...
Dziś sobie siedziałam, patrząc w okno na spadające resztki liści, które pozostały jeszcze na drzewach. Ogarnęła mnie melancholia, która ostatnio dopadała mnie coraz częściej. A to za sprawą jesieni, która nadchodzi z każdym dniem.
Myślałam o Mariuszu - straciłam go tak dawno temu. Wciąż nie mogę o nim zapomnieć, ale chyba powinnam to zrobić, bo on na pewno ma inną dziewczynę i to dlatego znów go nie było w domu, gdy dzwoniłam.
Mimo takiego mrozu panującego na dworze, znów go wywiało. Na 100% przesiaduje zapewne ze swoją laską i całuje się w najlepsze. A ja tu siedzę i aż mnie skręca, kiedy pomyślę sobie, że oni mogą być tacy szczęśliwi. Gdybym tylko chciała, też mogłabym być teraz szczęśliwa, bo Janusz w dalszym ciągu stara się zdobyć moje biedne, złamane serduszko. Ja jednak wciąż odrzucam to uczucie, i wiem, że nigdy nie zdołam go pokochać. On zrobiłby wszystko, by mnie uszczęśliwić. Do końca wierzy, że odwzajemnię jego uczucie. No, ale dość użalania się nad uczuciami Janusza. Ja też mam swoje uczucia, które trzeba uleczyć. Inni pomyśleliby z pewnością, że mam obsesję na punkcie miłości, ale to nie prawda. Ja po prostu pragnę z całego serca znaleźć tę drugą połówkę jabłka, której tak bardzo potrzebuję do prawidłowego funkcjonowania.
Któregoś dnia wraz z Izą wybrałam się do wróżki, by pomogła mi rozszyfrować zagadkę dotyczącą mojego życia uczuciowego. Ale niestety, wizyta u wróżki dobiła mnie jeszcze bardziej. Okazało się, że kompletnie nie mam okresu do miłości. Przynajmniej na razie. Jest chłopak, o którym wciąż myślę i który również za mną tęskni, ale niestety nie możemy być razem z oczywistych powodów. Być może powinnam do niego zadzwonić lub spróbować napisać list. Postanowiłam skorzystać z tej rady i po powrocie zadzwoniłam do Mariusza i.... rezultat był zerowy. Napisanie listu - kiepski pomysł, ponieważ na odpowiedź mogłabym czekać latami, a i tak bym jej nie dostała. Zdążyłam poznać Mariusza na tyle dobrze, że wiem, iż nie bardzo przepada za pisaniem listów. Najlepszym rozwiązaniem byłaby więc rozmowa. Ale to także odpada.
Od czasu obozu w Mielnie, i odkąd zerwałam z Mariuszem, nie mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa. To szczęście w miłości mnie opuściło. Wiele razy zadawałam sobie pytanie, dlaczego właściwie nie mam chłopaka? Tyle razy zastanawiałam się nad odpowiedzią, że już zwątpiłam w odkrycie prawdziwej przyczyny. Może dlatego, że wciąż poszukuję tego jedynego księcia z bajki, który będzie zasługiwał na moje uczucie i któremu będę wierna aż do śmierci. Bardzo trudno jest znaleźć tego idealnego kandydata. Większość z nich myśli zawsze tylko o jednym - jak zdobyć panienkę, która będzie naiwna i głupia, jak zawrócić jej w głowie, a potem bez żadnego tłumaczenia rzucić ją - gdy już dostaną czego chcą. Ja nie takiego typa poszukuję. Mój ideał musi być przystojny, z poczuciem humoru. Musiałabym się czuć przy nim bezpieczna. Może mam zbyt wysokie wymagania, ale przecież nie wygląd jest najważniejszy. Ważne, co jest w środku.
Więc dlaczego ciągle odrzucam uczucie, którym darzy mnie Janusz? Nie jest zbyt przystojny, ale ma w sobie to coś, co powinien mieć mój ideał. Więc dlaczego ciągle mam wątpliwości? Brak jest tu tego uczucia z mojej strony. Nie mogłam go już dłużej zwodzić, porzucać, więc postanowiłam zerwać definitywnie. Zraniłam go tym, ale postąpiłam dobrze. Brakuje mi tego uczucia, którym darzyłam Mariusza - o ile to była prawdziwa miłość.
- Tak bardzo cię kocham - to zdanie słyszałam od niego bardzo często.
- Jesteś najcudowniejszą dziewczyną na świecie.
Gdy go straciłam, czułam, że coś uleciało, coś się rozwiało.
Dodaj komentarz