Sekrety życia
03 maja 2018, 16:47
Rozdział 67 - Złoty strzał...
Janusz bardzo mi pomagał w okresie ciąży. Jak tylko mógł, starał się, by niczego mi nie brakowało. Był także podczas porodu. Nie obyło się jednak bez komplikacji. Niezbędne było cesarskie cięcie.
Jakie było moje szczęście, gdy dowiedziałam się, że urodziłam dziewczynkę.
To tak, jakby Paulina wróciła. Dałam Jej na imię Ewa. Janusz do niczego mnie nie zmuszał. Cierpliwie czekał, aż będę gotowa, by podjąć rozmowę o naszej wspólnej przyszłości. Pokochał moją córkę, jak własną.
Mieszkaliśmy razem, ale tak naprawdę nie do końca byliśmy ze sobą. Bałam się znów pokochać. Całe uczucie przelałam na Ewę.
Natalia postanowiła pozostać na stałe w Szwajcarii. Podobno poznała kogoś, kto sprawił, że zaczęła inaczej patrzeć na świat. Była szczęśliwa. Na dodatek - kuracja się udała.
Maciek odwiedzał mnie od czasu do czasu, ale także miał swoją rodzinę. Cieszył się jednak z tego, że znów ma siostrę.
Moja miłość do Janusza dopiero się rozwijała. Uczyłam się Go kochać. Chciałam Go pokochać. Musiał nastąpić jednak moment, w którym oboje coś postanowimy. Wszystkie moje myśli nakierowane zostały na jedno pojęcie: KONIEC. Bo koniec musiał nastąpić, pozostawała jedynie kwestia, kiedy.
Nakarmiłam Ewę, a potem położyłam spać. Przez chwilę patrzyłam, jak zasypia smacznie w swoim łóżeczku. Nawet nie zauważyłam, kiedy w drzwiach pojawił się Janusz. Tak wiele mu zawdzięczałam. Zaczęła się w moje głowie psychiczna huśtawka: ma sens - nie ma sensu. Tysiąc razy dziennie rozstawałam się z Nim, tysiąc razy łączyłam się ogromną ulgą. Oczywiście On nie doświadczał podobnych emocji, nie miał nawet pojęcia o moich zmaganiach. Postanowiłam przeprowadzić próbę. Poprosiłam Go, by na jakiś czas zamieszkał gdzieś indziej.
- Ale dlaczego? Przecież jest nam dobrze!?
- Zrozum, tak trzeba. Jeszcze nie przywykłam do tej sytuacji.
- Nadal myślisz o...?
- Nie kończ. Mariusza już nie ma - odpowiedziałam.
- Ale wciąż za Nim tęsknisz.
- Tak, przyznaję. Nie zapomnę o nim, wiesz o tym.
- Ale dlaczego nie dajesz nam szansy? - zapytał. Kocham Cię...
- Wiem...
Rozstaliśmy się. Janusz postanowił wrócić do swojej byłej żony, ale nigdy więcej nie zadzwonił do mnie. Swoje smutki zaczął topić w alkoholu i narkotykach. Zaczął staczać się na samo dno. Ale w końcu przeholował. To był "Złoty strzał", który zakończył wszystko. Przedawkował.
Czułam się winna Jego śmierci. Natalia długo nie mogła mi tego wybaczyć, a ja...
Znów byłam sama.
*********************************************************************************************************
Nadeszła jesień. Ta pora roku już zawsze będzie mi odbierała spokój. Dokładnie rok temu zginął Mariusz. Nigdy nie znaleziono jego ciała, ale prawnie został uznany za zmarłego.
Kupiłam kwiaty i razem z Ewą pojechałam na cmentarz. Nie kryłam płynących po policzkach łez. Dwaj mężczyźni mojego życia odeszli na zawsze. Pogodziłam się z losem, ale pozostał ból. Wracając z cmentarza natknęłam się na pewnego mężczyznę, który niesamowicie przypominał mi Mariusza.
"To nie może być prawda. Ja chyba śnię" - myślałam.
Dzieliło nas od siebie zaledwie kilka kroków, a ja stałam jak wryta czując ten sam zapach wody toaletowej, który zawsze wprawiał mnie w obłęd. Mężczyzna popatrzył na mnie, a potem na śpiącą w wózku Ewunię. Czułam jakieś dziwne przyciąganie do tego człowieka, którego nie mogłam wyjaśnić...
...Tak mało brakowało, by to, co najpiękniejsze między nami nigdy ju nie wróciło...
Dodaj komentarz