Sekrety życia
05 kwietnia 2018, 15:35
Rozdział 39 - Niepokojące dni.
"Dusza nie znałaby tęczy, gdyby oczy nie znały łez..."
Padał deszcz. Dosłownie lało, jakby się chmura oberwała.
Wyjrzałam przez okno i po bąblach na wodzie kałuży poznałam, że
"deszcz jeszcze potrwa ho - ho."
Ucieszyłam się bardzo. Nie miałam nic przeciwko temu, żeby lało straszliwie przez cały wieczór i przez całą noc aż do rana. Noc jest wspaniałą porą do rozmyślań i marzeń. W dzień człowiek pracuje albo nawet dokonuje wzniosłych czynów. W nocy wszystko to ma już za sobą i może spokojnie oddać się najwspanialszym wzlotom wyobraźni. Jedni robią to świadomie, przez sen.
A ja to tak pół na pół: najpierw marzyłam, potem śniłam. Zawsze o nim. Myśli moje po prostu przykleiły się do niego i nie sposób ich oderwać. Kochałam Go na oślep. To głupie, ale właśnie taka miłość jest najbardziej dostrzegalna.
Przez padający deszcz odzwierciedlały się moje uczucia, moja płacząca dusza. Rano wciąż lało. Chodziłam po mieszkaniu leniwa. Dzieci powychodziły już do szkoły, więc cały czas miałam dla siebie. Łzy nie chciały mi już napływać do oczu.
Nawet myśl o wczorajszej kłótni z Mariuszem nie była w stanie mnie rozczulić. Ostatnio coraz częściej dochodziło między nami do nieporozumień zakończonych awanturą.
Dziewczynki dorastały. Natalia chodziła do szóstej klasy podstawówki, Paulinka do czwartej, a Maciek zaczynał gimnazjum.
Ja czułam sie coraz częściej samotna, opuszczona. Już nie było tak jak dawniej, gdy byliśmy tacy szczęśliwi.
Mariusz po wczorajszej kłótni wyszedł z domu i do tej pory nie wrócił. Poszło jak zwykle o zasadę - to On jes najważniejszy w domu i to On wydaje rozkazy.
Deszczowa pogoda trwała kilka dni. jak nie lało, to padało, jak nie padało, to przynajmniej siąpiło. Przesiadywałam w domu czekając na powrót mojego męża. Daremnie.
Doszłam do wniosku, że musiało mu się coś stać - może miał jakiś wypadek?
Nie czekając ani chwili sięgnęłam po słuchawkę telefonu i zaczęłam dzwonić do wszystkich pobliskich szpitali. Odetchnęłam z ulgą dopiero wtedy, gdy usłyszałam, że nigdzie nie ma pacjenta, który wyglądem przypominałby Mariusza.
- Nie martw się, mamo - usłyszałam pocieszające słowa Natalii
- Jeśli naprawdę Cię kocha, to wróci.
To było jasne, że dzieci zauważyły to, co się dzieje między nami i robiły wszystko, by spróbować to naprawić.
Dodaj komentarz