Sekrety życia
22 marca 2018, 14:50
Rozdział 4 - Czar wakacji
Minęło wiele miesięcy. Wielkimi krokami zbliżały się wakacje, a wraz z nimi koniec ostatniej klasy. Czekały mnie egaminy do Technikum. Bałam się, że sobie nie poradzę. Nie byłam dobra z matematyki, adziałania na procentach były moją pięta Achillesowa. Nie chciałam tez stracić moich najlepszych przyjaciół, więc wybrałam szkołę, do której szli prawie wszyscy moi znajomi. Najbardziej jednak cieszyłam się z tego, że jeśli egzaminy się powiodą, to nadal będę z Łukaszem i Jackiem. Na nich zalezało mi najbardziej. Mimo moich obaw, okazało się, że zdałam. Moi najlepsi kumple i parę innych osób z klasy także. Byłam szczęśliwa. Zaczynałam całkowicie nowy etap w moim życiu.
********************************************************************************************************
W końcu mogłam trochę wypocząć od szkoły i nauki. Wreszcie miałam upragnione wakacje, choć trwające zaledwie 2 miesiące. Niestety spędzałam je w mieście, bo mając już 18 lat nie mogłam jechać na żaden obóz. Przyznam szczerze, że nudziłam się, dlatego ja i Karina pstanowiłyśmy je sobie jakoś uatrakcyjnić. I naprawdę udało się. Wyjechałyśmy na weekend do Gdańska. Ten wyjazd z pewnością Karina zapamiętała na długo. W pociągu poznałyśmy pewną paczkę chłopców jadących na tydzień do Łeby. Ja od razu zainteresowałam się pewnym wysokim, przystojnym chłopcem o imieniu Łukasz. Kariną natomiast zajął się Przemek - chłopak o cudownych oczach, pięknym uśmiechu. wysportowanej sylwetce. Przypominała trochę Jeffreya z zespołu Eiffel 65. Cała czwórka tej nocy sporo wypiła, więc szybko zasnęli. Jedynie Przemek wolał robić coś innego. Bo czy taki chłopak jak On może się powstrzymać, gdy obok niego siedzi zgrabna dziewczyna? Dlatego oboje oddawali się skromnym pieszczotom, przypieczętowanymi na pożegnanie czułym pocałunkiem. Gdyby tylko to było możliwe Karina pojechałaby aż do Łeby, ale niestety los chciał, że musiałyśmy wysiadać w Gdańsku. A przed naszymi chłopcami było jeszcze 4 godziny jazdy. Te dziewięć godzin spędzonych w pędzącym pociągu zaważyło na dalszym życiu Kariny. Przez kolejny miesiąc nie potrafiła o niczym innym myśleć. Zastanawiała się, co w danej chwili robił Przemek. Nie mogła sobie darować tego, że nie wymienili ze sobą adresów. Co prawda dała mu swój numer telefonu, ale istniało prawdopodobieństwo, że mógł zapomnieć. Gdyby dali sobie adresy, nie wykluczone, że kiedyś spotkali by się. Przemek i jego koledzy mieszkali bowiem niecałe 1,5 godziny drogi od naszego miasta. Ja tak samo żałowałam, że nie dałam Łukaszowi adresu. To On własnie pokazała nam cały Gdańsk. Oprowadził nas po nim, mimo tego, że był zmęczony, po podróży, na dodatek trochę skacowany. Obie bardzo żałowałyśmy, że w tak głupi sposób straciłyśmy kontakt z fajnymi chłopcami. Nigdy więcej już się z nimi nie spotkamy. No może prawie nigdy... bo wszystko się może zdarzyć...
Dodaj komentarz