Sekrety życia


Autor: perelkadg
05 kwietnia 2018, 22:39

Rozdział 40 - Spotkanie po latach

Natalia miała rację. Mariusz wrócił jeszcze tego samego wieczoru.

Przyszedł z bukietem moich ulubionych kwiatów i ze złotym pierścionkiem na przeprosiny. Wyjaśnił mi, że musiał wyjechać na kilka dni, a że duma nie pozwoliła mu na to, by mnie o tym zawiadomić - to normalne u facetów. Przyjęłam przeprosiny a zarazem zobowiązałam go do obietnicy, że więcej tak nie postąpi.

   - Musimy zakończyć nasze kłótnie, tak być nie może. Przecież nadal się kochamy.

     Dlaczego mamy tracić nasze cenne chwile życia na niepotrzebne awantury, które i tak do niczego nie prowadzą.

   - Masz rację, ale co mam zrobić, skoro czasami nie mogę zapanować nad emocjami?

   - Mariuszku, musimy bardziej się kontrolować, bo inaczej...

 

Nie dokończyłam, bo zamknął mi usta słodkim pocałunkiem. I prawdopodobnie nasze przeprosiny skończyłyby się w sypialni, ale cudowne chwile przerwał dźwięk telefonu.

Chciałam udać, że nikogo nie ma w domu, ale było już za późno.

   - Mamo, do Ciebie. Ciocia Karina dzwoni - krzyknęła Paulina z przedpokoju.

Szybko pobiegłam do telefonu. Od dwóch miesięcy nie miałam z nią kontaktu. Okazało się, że przyjechała na kilka dni do naszego miasta i bardzo chciałaby się ze mną zobaczyć.

    - Przyjechałaś z Krzyśkiem?

    - Krzysiek został w Bydgoszczy, a mnie udało się wyrwać stamtąd na parę dni.

    - Jak tam wasza sprawa o adopcję? Ruszyła do przodu?

Od tylu lat starali się o dziecko i nic. Karina nie mogła zajść w ciążę. Okazało się, że Krzysztof jest bezpłodny.

    - Biedak, bardzo to przeżywał - powiedziała Karina 

      Ale już jest po wszystkim. Miesiąc temu adoptowaliśmy dwuletnią dziewczynkę - córkę naszych znajomych, którzy zginęli w wypadku samochodowym. Czułam, że to był dar od losu. Monika wypełni nam pustkę w sercu z powodu braku własnego dziecka, a my zastąpimy jej prawdziwych rodziców.

     - Powiecie jej prawdę, kiedy dorośnie? - spytałam. 

        Oczywiście. Monika dowie się całej prawdy, ale na razie jest jeszcze mała i prawie nic nie rozumie z tej sytuacji.

Przegadałyśmy całą noc. Karina nocowała u nas, bo tak się zagadałyśmy, że nawet nie zauważyłyśmy upływu czasu. Przez całą noc wspominałyśmy stare czasy naszej młodości, pierwsze sympatie, pierwszą prawdziwą miłość no i w końcu dzień ślubu.

Nie do wiary, jak ten czas zleciał. Każda z nas zaplanowała sobie życie według swojego scenariusza, a które nie bardzo ułozyło się tak jak powinno.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz