Archiwum 24 kwietnia 2018


Sekrety życia
Autor: perelkadg
24 kwietnia 2018, 22:19

Rozdział 63 - Szczęście nie trwa wiecznie...

Nie chciałam wracać do domu. W Paryżu było mi tak dobrze, że wolałabym tam zostać na zawsze. Nie przerażała mnie perspektywa tego, że słabo znam język. Byłam tam z moim mężem i tylko to się liczyło. Z dala od kłopotów, zmartwień.

Niestety, wszystko co piękne zbyt szybko się kończy. Tak też nasze szczęście prysło jak bańka mydlana.

Była już jesień. Liście spadały z drzew.

W miesiąc, po powrocie z Paryża, gdy wieczorem wracał z pracy mój mąż, był wypadek...

Nigdy nie zapomnę twarzy policjanta, który przyszedł zawiadomić mnie o Jego śmierci. Czułam wtedy, jak ziemia usuwa mi się spod nóg. Zemdlałam...

********************************************************************************************************

Ach, gdybym tak mogła wyrwać serce z mojej piersi i wrzucić je w nurt rzeki... Wtedy nie byłoby więcej bólu, ani tęsknoty, ani wspomnień. Płakałam...

Chłód sprawił, iż czułam delikatny dotyk spływających po mojej twarzy łez. Niech moje łzy popłyną hen, daleko, aby mój ukochany nie dowiedział się nigdy, że płakałam z Jego powodu.

Jeszcze we mnie tkwi wspomnienie owej magicznej chwili, momentu, w którym jedno "tak" lub jedno "nie" mogło całkowicie odmienić mój los. Zdawać by się mogło, że wydarzyło się to bardzo dawno temu. A przecież upłynęło zaledwie dwa miesiące, od kiedy na nowo odnalazłam szczęście i zaraz potem je utraciłam. Śmierć odebrała mi Mariusza... Być może miłość postarza nas czasem, albo odmładza, kiedy po młodości nie ma już śladu. Ale jak zapomnieć tamte chwile?

Piszę, aby przemienić smutek w tęsknotę, a samotność we wspomnienia. Jak mam dalej żyć bez męża?

Ktoś czasami mawiał:

"Tylko niekiedy szczęście bywa darem, najczęściej trzeba o nie walczyć. Magiczna chwila dnia pomaga nam dokonywać zmian, sprawia, iż ruszamy na poszukiwanie naszych marzeń. I choć przyjdzie nam cierpieć, choć pojawią się trudności, to wszystko jest jednak ulotne i nie pozostawi po sobie śladu".

Wieczór był chłodny i właściwie nie wiedziałam, co mam ze sobą począć do następnego dnia. Życie już się dla mnie skończyło. Kiedy zmarła Paulinka, Mariusz był moim oparciem, teraz właściwie nie mam już nikogo.

Natalia wyjechała do Szwajcarii. Nie zawiadamiałam jej o wypadku mojego męża.

Jeśli teraz zrezygnowałaby z leczenia... To była jej ostatnia szansa.

Kilkanaście lat temu wróżka przepowiedziała mi, że wiele wycierpię w życiu. Ale odkąd wyszłam za mąż za Mariusza, przestałam wierzyć w jej słowa.

"Jego miłość pozwoli mi zwalczyć każde cierpienie" - myślałam wtedy.

Ale Jego już nie ma... Odszedł na zawsze...

 

Jakże chciałabym umrzeć, by tam, w Niebie połączyć się z Nim. Tam, w Krainie Wiecznej Szczęsliwości nie zabrakłoby nam niczego. Przy życiu najbardziej trzyma mnie myśl, że mogę w każdej chwili odejść. Tabletek mam dostatecznie dużo...